146 Mój towarzysz

Wiersze Brzasku Tysiąclecia

Zawsze jest przy mnie obecny,
Nieznany mojemu oku,
Lecz słyszy każde me słowo,
Na każdym mnie widzi kroku.
Bacznie śledzi, czy Prawda
Sił memu życiu udziela.
Patrzy, czy rośnie w mym sercu
Obraz mojego Zbawiciela.
Lecz czy me czyny Go cieszą?
Czy słucha mych słów w radości?
A może codziennie Go smucę
Bolesnym brakiem miłości?
Całym swym sercem pragnę
Być bardziej podobny do Niego.
Pomóż mi, Przyjacielu niewidzialny,
Trzymać się wzoru Twego.

Mój Wódz idzie przede mną.
Za Nim iść muszę blisko.
On się okazał zwycięzcą I ja zwyciężę to wszystko.
Moje ja sprzeciwia się temu,
Ognisty konflikt mamy,
Zła moce doświadczają
I szatan ze swymi sprzeciwami.
Mój Wódz wydaje mi rozkaz:
Nie ustępuj, druhu,
Włóż niebiańską zbroję, miecz
Chwyć Boży i trwaj w tym duchu.
Gdyż tylko zwycięzcy – nikt inny –
Zamieszkają w domu moim.
Ach, naucz mnie, mój Wodzu potężny,
Zwyciężać i żyć przy boku Twoim.

Mistrz mój, stojący obok,
Na ziarno wskazuje dojrzałe.
Sierp każe wziąć do ręki
I łany zżąć wspaniałe.
On nie przyjmie próżniaka ni lenia.
Muszę zatem pracować dzielnie,
By Prawdę, która mi dana,
Innym przekazywać wiernie.
O Królestwie niebiańskim mówić,
O dobrach wspaniałych dla wszystkich
I niebiańskiego sławić Ojca,
Dalekich o Nim uczyć i bliskich.
Czyż jednak każdej nocy
Z radością powiem, że wierny byłem,
Żniwiarzu mój drogi,
We wszystkim, na co Ty dozwoliłeś?

Pomoc moja jest blisko,
Ćwiczony być muszę, sprawdzany,
Jak kruszec złoty w czeluści pieca
Muszę być również oczyszczany.
Próby niosą z sobą cierpliwość,
Nienawiść spotkać się musi z miłością,
Wiara rośnie w mrokach ciemności,
Tego, co w górze sięgając z radością.
Muszę tylko wierzyć i ufać,
Że moc i obecność Jego
Pomóc mi może wśród najgłębszych cieni.
Nie będę się zatem bał niczego,
Choć cztery wiatry będą uwolnione
I burze wokół huczeć nie przestaną,
Z radością powitam chwalebny przywilej
Umierania z mym drogim Panem.