115 Hymn Waldensów

Wiersze Brzasku Tysiąclecia

Usłysz, Ojcze, usłysz Twoje omdlałe, uciśnione stadko,
Które ze skalnej do Ciebie pustyni woła gromadką,
Podczas gdy ci, którzy zgładzić próbują Twe dzieci,
Bluźnią i pod dachem żyją, co od złota świeci,
A szerokie, bogate pola o przyjemnej woni,
Które karmią grona i zboża kołyszą, też należą do nich.

Lecz lepsze to górskie surowe pustkowie
I życie dzikie w grozie, którą któż wypowie,
I nocne czuwanie, w dzień w strachu ucieczka
Od klęczenia wraz z nimi o wiele jest lepsza,
Od bezbożnego ich rytuałom się oddawania,
Których Twe święte prawo ludziom zabrania.

Masz, Panie, władzę nad grzmotem, ziemia to czuje,
Gdy dotknięta Twą ręką w górę podskakuje.
Ty sam naród rzucasz przeciw narodowi,
Potem świat ten wracasz znów ku pokojowi.
O, dotknij Twych wrogów serca kamiennego,
Morderców żon naszych i potomstwa naszego.

Wszakże Twój wzrok zagniewany, o potężny Boże,
Odkryty i straszny ziemią wstrząsnąć może.
Wtedy moc grzechu kapłanów plugawa upadnie,
A jej bałwochwalstwa wszystkie zginą snadnie.
Wywyższysz uciskanych i strudzonych w znoju,
A święci Twoi zbawieni mieszkać będą w pokoju.