133 Kamienie obrażenia czy kamienie podniesienia

Wiersze Brzasku Tysiąclecia

Zostałem dzisiaj boleśnie doświadczony, bardzo boleśnie, drogi Panie,
Chmura zawisła nad moją głową, światła słonecznego przysłanianie,
Z sercem ciężkim, w szarości i zimnie mego dnia trwanie.
Usiłuję być szczery, żyć wiernie i Ciebie, Panie, staram się zadowolić,
Szukam niebiańskiej mądrości w tym, z czym muszę się tutaj mozolić,
Myślę jednak, czy nie zasmuciłem Ciebie i czy Ty, Panie, na to byś dozwolił?
Pielgrzymujący tą samą drogą zranił mnie, Panie, głęboko,
Ból ten straszny jeszcze czuję, a celu jego nie widzi me oko.
Panie, czy będzie to dla mnie kamieniem upadku, czy podniesienia wysoko?

Ból intensywny niespotykanie duszą mą dzisiaj targnął,
Smutek gorzki, bardzo głęboki dopadł mnie i ogarnął,
Łzy płyną, a sił już nie mam, by płakać, żal zbyt wielki w me serce wtargnął.
Chylę się pod ciężarem smutku tego oniemiały, oszołomiony,
Serce w piersi ciąży jak ołów, goryczą i bólem jestem przepełniony,
Zdaje się, że to więcej niż unieść mogę, lecz ku Panu umysł mój zwrócony.
Ojcze, odezwij się, proszę, strzałami leżę przeszyty, które są ostre, zatrute,
Czuję Twą rękę, Panie, i myślę, czy próba ta od Ciebie i jaki będzie jej skutek?
Kamieniem upadku czy podniesienia, czym stanie się ten mój obecny smutek?

Dzisiaj otrzymałem błogosławieństwo, w duszy radość niewypowiedziana,
Stopy chętnie idą po drodze zadowolenia, która przede mną otwierana,
Jakże jestem błogosławiony, taka wspaniała odmiana.
Przez długie lata droga moja była ciemna i szedłem nią w samotności.
Mój Pan jednak przyniósł mi dar, gdy wokół pełno smutku, posępności.
Teraz na tej ponurej drodze znajduję kwiaty szczęścia, miłości.
Wiem, drogi Panie, że dobrodziejstwo, które miłość Twoja okazała,
Może odmienić me serce, proszę, aby dusza ma od Ciebie się nie odsuwała.
Kamień upadku czy podniesienia? Co tym razem? Potknięcie czy chwała?

Jakże ważne pytanie! Od odpowiedzi zależy szczęście wiekuiste.
Drżę cały, czy będę jak złoto czyszczony i czy życie me będzie uznane jako czyste?
Radości i smutki mogą mnie uratować, pomóc, ale i zniszczyć, to oczywiste.
Czas ucieka, żniwo się już kończy, chwalebny koniec blisko!
Mistrzu, czyż jeszcze teraz mogę stracić nagrodę, która tak droga, stracić wszystko?
Czy pragnące Cię słuchać uszy mogą być przytępione przez życia targowisko?
Czy dam się zwieść pieśniom syreny, gdy ucho odbiera dźwięki nieba?
O, prowadź mnie, Panie, i spraw, bym czuwał i czynił tylko tak, jak trzeba,
Z Tobą się cieszył i cierpiał dla Ciebie – tego mi właśnie potrzeba.

Lecz jestem słaby, Mistrzu, proszę wstrząśnij duszą mą całą,
Udziel mi łaski i sił dodaj, bym pełnił wolę Twą doskonałą,
By w radości i kłopotach dusza ma w posłuszeństwie była wytrwałą.
Wszechmocny Panie, do Ciebie się uciekam, znikąd pomocy i w nikim oparcia.
Modlę się i błagam: udziel w potrzebie memu sercu wsparcia,
Niech płonie świętym ogniem i obdarz miłością, która drogą do Ciebie dotarcia.
Słyszę, jak do mnie mówisz, wyciągam ręce, niech głos Twój mnie przemieni.
W każdej z Twych opatrzności, w każdym z napotkanych przeze mnie kamieni
Widzę Twą miłość, która wszystko w ból lub radość wedle potrzeb mych zmieni.